Wysyłka książki

  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Na niniejszy zbiór studiów składa się kilkanaście artykułów dotyczących historii wyżywienia na dawnych ziemiach pruskich. Oddajemy ten tom do rąk Czytelnika, wychodząc naprzeciw zarówno zapotrzebowaniu na badania nad dziejami kuchni mieszkańców Warmii i Mazur, jak i zainteresowaniu literaturą poświęconą tej tematyce.
    Proponujemy spojrzenie na dawną kuchnię nie tylko z historycznego punktu widzenia, ale etnograficznego, archeologicznego i socjologicznego. Poprzez interdyscyplinarne ujęcie problematyki pragniemy w pełniejszym świetle ukazać, czym charakteryzowała się kuchnia ziem pruskich dawniej, a także spróbować odpowiedzieć na pytanie o specyfikę kulinarną dzisiaj.
    Tom rozpoczyna artykuł Stanisława Achremczyka, w którym autor dokonuje opisu kuchni regionu na przestrzeni stuleci. Elżbieta Kaczyńska w ujęciu socjologicznym analizuje relacje pomiędzy zmianami w zachowaniach żywieniowych wynikającymi z procesu globalizacji a dzisiejszym znaczeniem ,kulinarnych regionalizmów. Magdalena Spychaj podejmuje próbę charakterystyki pruskiej kuchni średniowiecznej na podstawie krzyżackiej książki kucharskiej, a Marta Sikorska analizuje dawne receptury na słodkości. O gospodarce rybnej i czerpaniu z bogactwa warmińskich jezior i rzek, jak i o gatunkach ryb na biskupim stole w okresie nowożytnym pisze Danuta Bogdan. O tym, że w minionych wiekach na specyfikę kuchni dawnych ziem pruskich miała istotny wpływ religia dowodzi Janusz Hochleitner, charakteryzując świąteczne menu na katolickiej Warmii. Andrzej Klonder pisze o popularności piwa wśród ,,Koroniarzy" i „Prusaków" czasów nowożytnych. W swym artykule przedstawia informacje na temat produkcji tego trunku, a także wymienia czynniki, które decydowały o jakości i smaku piwa, jak i opinie współczesnych na temat jego poszczególnych rodzajów. Adam Płoski w swojej pracy stwierdza, że w XIX w. produkcja piwa na obszarze Warmii i Mazur uzyskała, dzięki rozwojowi technologicznemu, nowy wymiar. Autor omawia również ofertę wschodniopruskich browarów i wskazuje na zmianę statusu piwa w kuchni Warmii i Mazur na przełomie XIX i XX w. Maria Wroniszewska przedstawia zmiany funkcji kuchni jako pomieszczenia chłopskiego domu przełomu XIX i XX w., zwracając uwagę m.in. na jej wyposażenie, jak i na kulturę spożywania posiłków na warmińskiej i mazurskiej wsi. Tomasz Chrzanowski charakteryzuje kuchnię wschodniopruską pierwszej połowy XX w. na podstawie jednej z królewieckich książek kucharskich. Ryszard Tomkiewicz w swym artykule odpowiada na pytanie o kulinarna" wielokulturowość na Warmii i Mazurach w okresie PRL, a więc po tak znaczącym dla struktury społecznej tego regionu przełomie roku 1945 r. Nowa, powstała w wyniku bolesnych doświadczeń różnorodność i odmienność przejawiała się w wyżywieniu, zacierała się jednak z biegiem lat, a w dodatku obok niej funkcjonowała ,,norma kulinarna Polski Ludowej, znacznie ograniczająca możliwość pielęgnowania odrębności i tradycji. Mamy nadzieję, że nasza publikacja spotka się z zainteresowaniem miłośników regionu, jak i stanie się punktem wyjścia do wielu nowych ustaleń badawczych. Tomasz Chrzanowski
  • Polecam Waszej uwadze moją najnowszą książkę Zrozumieć Mazury. Rzecz w 50 odsłonach. Polecam ją tym, którzy Mazur nie znają albo chcieliby się o nich więcej dowiedzieć, ale także tym, którzy o Mazurach dużo już wiedzą. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Zrozumieć Mazury to książka dobra. Przeczytacie ją z przyjemnością, ale i z żalem, że tak szybko się kończy. Ten, kto zna moje Miasteczko (2011) lub Dawne Dąbrówno w stu ilustrowanych opowieściach (2014) albo książki, których byłem współautorem, Zasmakuj w Mazurach (2014), Zasmakuj w Warmii (2016) czy Księgę Puszczy Piskiej (2018), uwierzy mi na słowo. Pozostałych zapraszam do lektury, by sami się o tym przekonali. Waldemar Mierzwa
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Eugeniusz Paukszta przybliża czytelnikom arcyciekawe i skomplikowane zagadnienia koegzystencji Polaków, Niemców i Mazurów przed, jak i po drugiej wojnie światowej. Autor "Zatoki żarłocznego szczupaka", wytrawny znawca regionu Warmii i Mazur, malowniczo opisuje tamtejszą przyrodę. Lektura obowiązkowa - a raczej przyjemność i atrakcja - dla miłośników Mazur, tajemnic przeszłości i Pana Samochodzika.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    W czasie prac przygotowawczych do publikacji planowanego czwartego tomu moich tekstów, Waldemar Mierzwa, mazurski wydawca, zachęcił mnie do napisania doń obszernego wstępu o losach ludu mazurskiego. Przystapiłem do pracy z obawą, czy wywodząc się z rodziny mazurskiej nie ulegnę subiektywizmowi w odtwarzaniu dziejów Mazur i Mazurów, zwłaszcza ich losów w XX wicku. Obawy znikły, gdy przypomniałem sobie słowa wypowiedziane do mnie wiele lat temu przez Jerzego Burskiego (1914-1979), wicewojewodę olsztyńskiego, zasłużonego działacza mazurskiego, dzisiaj zresztą nieomal zapomnianego. Powiedział mi: Jonasz [bo tak mnie nazywał], musisz napisać prawdę o Mazurach". Chciałbym w tym tekście do niej się zbliżyć. Zacząłem pisać, tekst rósł z miesiąca na miesiąc, a Wydawca zamiast mnie dyscyplinować namawiał do jego poszerzenia, mówiąc, podobnie jak Jerzy Burski, że to mój obowiązek. W ten sposób rozmiary wstępu osiągnęły wielkość osobnej książki. Nie bez powodów jej tytuł zaczerpnięty został z artykułu Marzeny Pollakówny pt. „Zanik ludności pruskiej".
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Książka "Zamalowane okna" Anny Liminowicz, laureatki pierwszej edycji Konkursu Fotograficznego im. Krzysztofa Millera za odwagę patrzenia i zdobywczyni grantu National Geographic Society. Fotografuje dla takich tytułów, jak: "The New York Times", "The Globe and Mail", "The Guardian", "Die Welt", "NRC". W książce "Zamalowane okna" buduje historie ze słów i obrazów. Pisze, kiedy zdjęcia nie mogą pokazać wszystkiego. Sięga po aparat wtedy, gdy trzeba zamilknąć. Ta opowieść rozgrywa się między literaturą a fotografią.
  • Tadeusz Matulewicz - dziennikarz od pół wieku związany z Olsztynem. Pracował w „Dzienniku Pojezierza", współpracował z pismami ogólnopolskimi i regionalnymi. Zajmował się tematyką kulturalną, wiele artykułów poświęcił polskiej pieśni i piosence. Jest autorem książek: Struna sierpniowa, Skąd ta pieśń, Polskie pieśni historyczne (wspólnie z prof. Januszem Jasińskim), Wileńskie rodowody, Z piosenka przez życie. Otrzymał prestiżowe nagrody: ,,Metronomu", przyznaną przez redakcję ,,Sztandaru Młodych", i Nagrodę im. Biskupa Ignacego Krasickiego.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)

    Z Mazur

    38,00
    Na poły reportażowa opowieść Rosenheyna o Mazurach połowy XIX wieku mogła się czytelnikom podobać. Znana bliżej jedynie nielicznym, kraina południowo-wschodnich kresów Prus została opisana przez autora żywym językiem, mogła też zainteresować doborem wątków i trafnością spojrzenia na ziemię i ludzi ją zamieszkujących. Z powyższych powodów tekst ten był wcale nierzadko we fragmentach przywoływany. Sięgali do niego m.in. Max P. Toeppen, Friedrich Krosta, ks. Ryszard Otello, Grzegorz Jasiński i Edward Martuszewski. Ten ostatni, kilka interesujących urywków, w znacznie skróconej formie i własnym przekładzie, zawarł w szkicu Szukając czterolistnej koniczyny, zamieszczonym w książce "Nawet kamień..."
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Opracowując materiały z badań, zadałam sobie pytanie - z jakim twórcą ludowym spotkałam się w terenie, jaki jest ten współczesny twórca ludowy na Warmii i Mazurach? Jaki jest ten z legitymacją, czyli formalnie należący do grona twórców ludowych, a jaki ten bez owego statusu? Na podstawie pewnych istotnych danych o twórcach ludowcy z legitymacjami, uzyskanych z ich biografii, dość trudno ustalić, jakimi kryteriami posługiwano się przy nadawaniu tytułu twórcy ludowego. Wydaje się, że czasami są one odlegle od tych, jakie sformułowano i starano się wcielić w życie w latach siedemdziesiątych. W sformułowanych wówczas kryteriach, raczej związanych z potrzebami administrowania i sterowania twórczością ludową, na co zwraca uwagę A. Jackowski, brano pod uwagę: pochodzenie środowiskowe, sposób nabycia umiejętności rękodzielniczej, więź z tradycją własnej grupy i twórczą modyfikację wzornictwa Kryterium pochodzenia ograniczało twórców ludowych do tych, którzy pochodzili ze wsi i małych miasteczek, a w dużych miastach - do środowisk robotniczych. A więc inteligent z miasta nie miałby szans uzyskać statusu twórcy ludowego.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Historia wojen, historia wojskowości to nie tylko przedłużenie historii politycznej, ale także społecznej i gospodarczej. Wojna zazwyczaj bywa sprawdzianem sprawności ustroju i zasobów państw. Można ją analizować jako starcie organizacyjnych i politycznych możliwości wszystkich stron biorących w niej udział. Militarne starcia bywają nie tylko pokazem brutalnej siły, ale także ludzkiego geniuszu i organizacyjnej sprawności. Obszar między dolną Wisłą a Niemnem, nazywany najczęściej Prusami Wschodnimi, jest jedną z krain o wyodrębniającym się teatrze działań strategiczno-operacyjnych. Stąd też chęć przybliżenia wybranych zmagań wojennych w tym rejonie. Książka stanowi efekt współpracy naukowej historyków reprezentujących ośrodki akademickie Olsztyna, Wrocławia, Lublina i Opola. Starano się w niej przedstawić dzieje wojen w Prusach w formie jak najbardziej przystępnej. Dlatego, nie rezygnując z zastosowania całego aparatu naukowego, autorzy poszczególnych rozdziałów przedstawili efekty swoich badań naukowych w sposób jak najbardziej kompetentny, ale zarazem barwny i zajmujący. Zabieg ten jest w pełni celowy i świadomy, ponieważ przyświecała nam idea, aby pracą tą zainteresować nie tylko zawodowych historyków zajmujących się dziejami wojskowości, ale także pasjonatów historii, których jest przecież nie mało. Toteż dla większej przejrzystości poszczególnych tekstów, oprócz przypisów, umieszczono również liczne mapy oraz ilustracje i fotografie.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)

    Beata Szady

    Warmia i Mazury to od lat raj wczasowiczów, kuszący bezkresnymi jeziorami, lokalną kulturę i obietnicą relaksu. Cud natury, którym z przyjemnością chwalimy się za granicą. Wydawać by się mogło, Że to kwintesencja polskości. Jednak nie zawsze tak było. Ziemie te, przez lata niemieckie, weszły w skład państwa polskiego po Il wojnie Światowej. W jednej chwili zmieniło się wszystko. Mieszkańcy, którzy pozostali, musieli na nowo odnaleźć się w niełatwej rzeczywistości.
    Beata Szady przemierza Warmię i Mazury, szukając odpowiedzi na pytanie o tożsamoŚĆ. Poznaje ludzi, z całych sił pragnących uciec z kraju, z którym nie czuli się związani, spotyka katolickich księży, którzy na Mazurach przejmowali ewangelickie kościoły , rozmawia z ludźmi, którzy bez skrupułów pozyskują budulec z zabytkowych poniemieckich domów, i z tymi, którzy tworzą własną definicję tożsamości regionalnej. Łączy ich jedno — wciąż muszą zaczynać od nowa.
    Herbert Sobottka pozbył się jednego „t” z nazwiska zaraz po wojnie, bo poszła plotka wśród Mazurów, że tych z podwójną literą Ruscy biorę za arystokrację i tępią. Potem władza ludowa nie pozwoliła dopisać „t” i był Sobotką aż do dzisiaj. Teraz syn, olsztyński prawnik, po latach starań przywrócił ojcu drugie „t". Dlaczego musiał toczyć o to batalie w sądach? Co dzisiejsze urzędy miały przeciw literce? I dlaczego syn pozostał przy jednym „t'?  Być może opowieść o Warmii i Mazurach to nie tylko wieczny początek, ale też wieczne pytania, które zostanę już bez odpowiedzi. 
    Włodzimierz Nowak
    ISBN 978-83-8049-984-3
  • Wiesława Nawojczyk - legenda kultury Węgorzewa, założycielka i wieloletnia dyrektor Ogniska Pracy Pozaszkolnej, zwanego „Stodołą" oraz Domu Kultury w naszym mieście. Na kartach książki, w rozdziale o ludziach zasłużonych, nie wymieniła swojego nazwiska, tymczasem jest osobą, która w znacznym stopniu przyczyniła się do kulturalnego rozwoju Węgorzewa, z pasją, zaangażowaniem i uśmiechem dodając skrzydeł i wiary w przyszłość setkom dzieci i młodzieży. Jako dorośli już dziś wychowankowie Pani Nawojczyk z ogromną wdzięcznością wspominamy tamte lata. Dom Kultury i ,,Stodoła" były miejscami gdzie pod skrzydłami Pani Wiesi Nawojczyk i instruktorów wychował się prawie każdy z nas. Występy teatralne, taniec, śpiew, nauka gry na instrumentach, kapele muzyczne, koła zainteresowań, poezja, fotografia, festiwale, konkursy, wymiany młodzieży, zabawy choinkowe i wszystkie niezapomniane doświadczenia dzieciństwa. Pani Wiesiu, jako Pani wychowankowie dziękujemy za Pani wieloletnie zaangażowanie, wsparcie i miłość do nas dzieci, wiarę w nasze możliwości i pewność że możemy przenosić góry. Za nieskończone pokłady wizjonerskiego optymizmu i pomysłowości, za wspólne wyjazdy i dumę z nas podczas zwykle wygrywanych występów konkursowych w Polsce i za granicą. To pod Pani skrzydłami uczyliśmy się twórczo myśleć, zdobywać pewność siebie, otwierać się na świat i odważnie wstępować na scenę dorosłego życia. Władysław Kopaliński napisał, że ,,człowieka nie należy wychowywać tylko do zawodu, ale także do twórczego wypoczynku. Jest to bowiem jedyna forma wykorzystywania wolnego czasu, jaka człowieka odbudowuje wewnętrznie i czyni z niego istotę usatysfakcjonowaną i zdrową". Dziś wielu z nas podtrzymuje zainteresowania z dzieciństwa w swoim życiu zawodowym, robiąc to co kochamy. Potrafimy też twórczo spędzać wolny czas i rozwijać pasje, bo tego nauczyliśmy się lata temu. Z przyjemnością i zaszczytem pomogliśmy więc wydać tę monografię, niech się Państwu dobrze czyta i miło wspomina.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Dzień dobry, prowadzę Wędrowny Zakład Fotograficzny. Jeżdżę od wsi do wsi i robię zdjęcia. Zdjęcia są za darmo albo za coś do jedzenia. Lub za opowieść. Bo pani pewnie stąd? Klisza nie pęknie, proszę się nie martwić zdjęcia są cyfrowe, ale drukowane na papierze. Że stara i ludzi będzie straszyć? Bez obaw, portret będzie tylko dla pani. Bo kiedy pani ostatni raz zdjęcie u fotografa robiła? Trzydzieści lat temu? A widzi pani. Młodzi mają w komputerach, ale to nie to samo, prawda? Ja? Tak, mieszkam w samochodzie, jeżdżę latem wzdłuż granicy. Pamięta pani, że byli dawniej fotografowie, portrety robili? Naprawdę płacić nie trzeba. Jajka wezmę, chętnie. Nie ma pośpiechu, pani się przyszykuje, ja zrobię zdjęcie i posłucham. Bo proszę powiedzieć - jak tu jest?
    Zdjęcie za historię. Z tego prostego impulsu rodzi się złożona opowieść o pamięci, uprzedzeniach, życiu na wsi, tragicznych losach, w końcu o samej fotografii. Agnieszka Pajączkowska zabiera nas na pogranicze - do miejsc zapomnianych, gdzie trud większy i losy powikłane. Zagląda na podwórka i słucha osobistych historii. Bez oceniania, z góry postawionych tez, po prostu oddaje głos napotkanym bohaterom - warto się w niego wsłuchać. Agnieszka Obszańska, Program 3 Polskiego Radia.
    Najpierw z tej opowieści wyłania się wieś, o której myślałam, że już jej nie ma. Ta z Zapisu socjologicznego Zofii Rydet: duszne, zagracone, ciemne wnętrza, a w nich starzy, zapomniani, biedni ludzie. Cały świat mieści się w jednym ujęciu. A potem przychodzą ich historie: niespełnione miłości, rozbite rodziny, trauma wojny i przesiedlenia. Agnieszka Pajączkowska ze swym wędrownym zakładem podróżuje po przygranicznych wsiach i odnajduje istotę człowieka. Udowadnia, że fotografia to przede wszystkim spotkanie. To w tej książce porusza najbardziej.
    Aldona Łaniewska-Wołłk, Program 2 Polskiego Radia
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    W uchu pamięci to drugi zbiór wierszy Andrzeja Zubkowicza. Pierwszy, Guziki zgubione w rozmowie, ukazał się w 2008 roku, także w Oficynie Wydawniczej „Retman". Debiutancki tomik dostrzegł, m.in. wybitny poeta Erwin Kruk, który napisał lektura tego zbiorku sprawiła, że chciałbym, żeby i inni zapoznali się z delikatnymi wierszami lirycznymi, budującymi świat wyobraźni i wspomnień. Zamieszczone utwory dobrze świadczą o nieznanym dotąd poecie". Andrzej Zubkowicz, rocznik 1959, dzieciństwo spędził w Morągu, od 1971 roku mieszka w Węgorzewie. Jego utwory ukazywały się na łamach „Gazety Olsztyńskiej", VariArt" i „Prowincji".
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Dawne Prusy Wschodnie po II Wojnie Światowej Stalin sztucznie przedzielił na pół. Zatem dobrze poznawać ich historię i zagadki jako całości, bo szczególnie w północnej części miało miejsce wiele niesamowitych oraz zagadkowych zdarzeń. Ukryto tam jeszcze więcej dóbr i skarbów niż na naszej południowej stronie.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    To, co do tej pory wiedzieliśmy o gauleiterze Erichu Kochu było wiedzą mocno okrojoną. Ze źródeł rosyjskich wynika dużo więcej, szczególnie w sprawie depozytów i Bursztynowej Komnaty, o których wiedział, a nawet znal dokładną lokalizacje niektórych schowków.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Zapraszam w kolejną wyprawy po Warmii i Mazurach, tropami nieznanych wydarzeń i tajemniczych pozostałości. Także do zagłębienia się w sekrety dawnego poligonu Stablack, który skrywa dziwne budowle, górę z tunelami i zapewne wiele skrzyń z dziełami sztuki. Uchylmy zatem rąbka tajemnic i spróbujmy wspólnie rozwiązać zagadki przeszłości. Tomasz Sowiński
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Tajemnice ciekawostki, miejsca i zdarzenia nieznane, jak i nie do końca poznane. Tam, gdzie ścierały się i następowały po sobie różne narody, wciąż jest wiele do odkrycia. A historie, pozornie wyjaśnione, pod wpływem nowych informacji okazują się bardziej zawiłe. Jednak nie ostateczne wyjaśnienie, a ich rozwiązywanie stanowi największą przyjemność. Mam nadzieję, że również w tej książce zachęcę Państwa do rozważań i wypraw w różne zakątki naszego województwa, które wciąż skrywają wiele tajemnic. Tomasz Sowiński
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Na terenach Warmii i Mazur miały miejsce ciekawe, a nierzadko i tajemnicze zdarzenia. Po niektórych pozostały ślady materialne, a po innych jedynie przekazy ustne. Nie kiedy były to sprawy tak utajnione, że niewiele o nich wiadomo lub nadal czekają na swoich odkrywców. Przedstawione historie fascynują swoją aurą tajemniczości, inne niesamowitością, a jeszcze inne ukrytymi skarbami. Książka ta ujawni Państwu wiele tajemnic, a przedstawione fakty i hipotezy wciągną do samodzielnych rozważań, a może i poszukiwań! Po jej przeczytaniu, zmieni się Państwa spojrzenie na nasze województwo, będące dawniej częścią Prus, Zapraszam zatem do lektury, jakiej jeszcze nie bylo o tych terenach! Tomasz Sowiński
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    To miała być niewielka publikacja opowiadająca o dziedzictwie kulturowym Sztynortu i jego najbliższej okolicy. Jednak im szybciej chciałem skończyć pisanie, tym więcej pojawiało się nowych wątków, zagadnień, miejsc, osób etc. Szkoda opuścić, żal pominąć Co więcej - niemal każda informacja wymagała weryfikacji, czasami bardzo pracochłonnej. Mam na dzieję, że książka "Sztynort. Blaski i cienie", stanie się wciągającą lekturą, dzięki której Czytelnicy pozwolą się poprowadzić po tutejszych alejach, dróżkach i zakamarkach, wszak "Wielka głusza nad jeziorem" to nie tylko pałac i park. Na Państwa drodze stawiam też najważniejsze - moim subiektywnym zdaniem - osoby związane ze Sztynortem. To przede wszystkim członkowie rodu von Lehndorff, ale także ich przyjaciele, a nawet wrogowie Zapraszam do, czasami nieco wścibskiego, zaglądania w ich życie. Sadzę ze Czytelnicy łatwo dopasują do konkretnych osób przydomki "Dobra pani" , "Szambelan", "Wielka inwestorka", "Obieżyświat", "Dyplomata", "Zamachowiec",  "Mąż srogi", "Carolus"... Ludzie Sztynortu to nie tylko persony szlachetnie urodzone. To także osoby z otoczenia pałacu, nauczyciele, rzemieślnicy, chłopi, którzy pozostawili po sobie sztynorckie ślady. Z pozoru wiatr je pozamiatał, ale spróbowałem je odtworzyć.
  • ŚWIATYNIE KRESÓW Książka ta jest próbą ukazania wspaniałości budowli sakralnych na ziemiach dawnych Kresów. W zasadzie próbą z góry skazaną na niepowodzenie. Z dwóch powodów. Pierwszy - dość banalny: w jednym albumie nie sposób pokazać wszystkiego. Drugi powód jest symbolem minionego wieku - wielu świątyń już nie ma. Padły ofiarą komunizmu lub wyszły z czasów „Wyrzucania Boga" zrujnowane. Zbrukane. odarte z dawnego dostojeństwa, pozbawione blasku, trwają dziś w zapomnieniu. Są dramatycznym świadectwem rządów dzikiej ideologii, ale jednocześnie wspomnieniem świetności dawnej Rzeczypospolitej.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Inspiracją do napisania tej pracy były zainteresowania działalność naukowa profesora Władyslawa Chojnackiego (1920-1991). jednego z polskich pionierów badan nad historia i kultura Mazur. Przywiązywał on dużą uwagę do mazurskiej biografistyki. Wśród rozpoczętych przez niego prac znajdowała się również Kartoteka pastorów na Mazurach w XIX wieku", która za zgoda Autora trafiła w moje ręce, stanowiąc pod stawę do stworzenia niniejszego Słownika duchownych ewangelickich na Mazurach. W książce przedstawiono ponad 660 sylwetek duchownych Ewangelickiego Kościoła Unijnego i Kościoła Ewangelicko-Reformowanego pracujących na terenie Mazur, zarówno tych, którzy spędzili tu cale swoje zawodowe życie, jak i tych, którzy zagościli jedynie przelotnie.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Życie towarzyskie w Krzyżach kwitnie na przystani pana Szczupakiewicza, przy grze w kości i makao. Są i romanse! A jakże! Na całych jeziorach Ty... szepnie zarumieniona Agnieszka Osiecka do ucha Jeremiego Przybory. Podczas wczasów pracowniczych w Perle Jezior niejedna para utonie w miłosnym uścisku, zapominając o codziennych problemach. Nagle krzyk, plusk i Nóż w wodzie. Roman Polański z Leonem Niemczykiem płyną. Christine" po Oscara! Po takich stresach odpocząć można tylko w Sztynorcie. "Zęza" zaprasza: szanty, mocne trunki i tańce do rana. Lecz noc uwalnia też duchy... Piękna Christa z żalu za utraconym majątkiem snuje się po romantycznych zakamarkach pałacu w Karnitach i nawet Zbigniew Nienacki nie jest w stanie odgadnąć jej prawdziwej historii. Może podpowiedziałby mu Karol Małłek w zaciszu jednej z sal Mazurskiego Uniwersytetu Ludowego, jest jednak zajęty pogawędką z Johnem Steinbeckiem.
    Bolesław Bierut spieszy się na polowanie w łańskim imperium", ale na kolejnych stronach niespodziewanie następuje zupełna cisza, nadjeziorna, przedburzowa flauta. Noc przychodzi w środku dnia i wielu nie wypuści już ze swych objęć. Na wszystko posępnie spogląda skryty za olsztyńskim zamkiem Mikołaj Kopernik- może jest zazdrosny o iławski pomnik Stefana Żeromskiego? Na moście w Giżycku ktoś woła, że i tak wszystkie drogi prowadzą do Mrągowa, ale Piękna Pani z Dzieciątkiem na miejsce Swojego objawienia wybiera jednak Gietrzwałd. Czy usłyszała wołanie więzionego w Stoczku kardynała Wyszyńskieg
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Zamykający dzieje Polski Ludowej rok 1989 był ostatnim, w którym podział na stronę „naszą" i obóz ,,onych" posiadał pełne uzasadnienie - nie tylko emocjonalne, czy historyczne - ale również ustrojowe. Niniejszy wybór 160 dokumentów z epoki jest przyczynkiem do określenia stanu świadomości rządzących. Publikowane tu dokumenty są dowodem, że kierownictwo odchodzącej do przeszłości Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej było doskonale zorientowane w sytuacji: nastrojach społecznych, randze zachodzących wydarzeń, konsekwencjach podejmowanych działań i decyzji. Partia posiadała również zadziwiająco głęboki i trafny obraz stanu własnego: dręczących ją słabości i ich przyczyn. Czasami potrafiła nawet wskazać skuteczne środki zaradcze. Nie miała już jednak mocy, by je wdrożyć.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Na obrzeżach wsi w luterańskim zaborze, w którym ceni się ciężką pracę, pachnie świeżo zmieloną kawą, a pastor Martin Ritter, dobry duch tego domostwa, pisze kazania. Przyszłość nadciąga jednak nieubłaganie niczym burza i pochłania ludzkie marzenia. Wielką miłość i rodzinne szczęście niszczy wojna. Rozdziela ludzi i każe zapomnieć o własnej wierze i przeszłości. Historia nikogo nie oszczędza. Kobiety z kolejnych pokoleń Ritterów, piękne, odważne i mądre przedstawicielki swojego swojego rodu, walczą z przeciwnościami losu. Łączy je tylko wspólna krew, ale i to samo imię, które jest jak proroctwo, a może przekleństwo wypełniające przeznaczenie. Realizm magiczny Patrycji Pelicy przenosi czytelnika w utracony świat dawnych Prus. Opowieść zachwyca swoją prostota i swoim kunsztem. W luterańskim zborze historia zatacza koło. Zaczyna się i kończy wraz z nieustającym powrotem wiecznej miłości

Tytuł

Przejdź do góry