Wysyłka książki

  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    W uchu pamięci to drugi zbiór wierszy Andrzeja Zubkowicza. Pierwszy, Guziki zgubione w rozmowie, ukazał się w 2008 roku, także w Oficynie Wydawniczej „Retman". Debiutancki tomik dostrzegł, m.in. wybitny poeta Erwin Kruk, który napisał lektura tego zbiorku sprawiła, że chciałbym, żeby i inni zapoznali się z delikatnymi wierszami lirycznymi, budującymi świat wyobraźni i wspomnień. Zamieszczone utwory dobrze świadczą o nieznanym dotąd poecie". Andrzej Zubkowicz, rocznik 1959, dzieciństwo spędził w Morągu, od 1971 roku mieszka w Węgorzewie. Jego utwory ukazywały się na łamach „Gazety Olsztyńskiej", VariArt" i „Prowincji".
  • Guziki zgubione w rozmowie to debiutancki tomik wierszy Andrzeja Zubkowicza, nazywającego siebie poetą prowincji. Autor urodził się w 1959 w Olsztynie, dzieciństwo spędził w Morągu, a od 1971 mieszka w Węgorzewie, gdzie uczy fizyki w gimnazjum.
    Jerzy Czubak, jego przyjaciel po lekturze Guzikow, napisał: "Otwierałem Twój tomik jak drzwi do tajemniczego ogrodu. Ten okazał się ogrodem pełnym pięknych kwiatów - zgodnie z  "Obietnicą". Zabrałeś mnie w podróż w świat swojej przeszłości i teraźniejszości w świat wyobraźni i sennych marzeń. Przypomniałeś mi smak chleba z cukrem, przywróciłeś "Pamięć", zabrałeś  w krainę dziecięcej niewinności ("Zmowa"), młodości ("Bezsenność") i współczesności ("Trzcina"). Opisałeś swój świat, swoje miejsce na Ziemi. Miejsce z żyjącą w nas pamięcią o przeszłości, gdzie "Niepewność" niemym krzykiem budzi naszą czujność i nie pozwala zapomnieć".
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Kętrzyńskie Stowarzyszenie Oświatowe podjęło z tej okazji inicjatywę przeprowadzenia szeregu wywiadów i rozmów z mieszkańcami Rastenburga i okolic, którzy zostali na tej ziemi z własnego wyboru, uznając ja za swoją - tu mieszkali ich przodkowie, tu spędzili dzieciństwo i całe dorosłe życie, tu rodziły się ich dzieci i wnuczęta. Nie porzucili jej, mimo niepewności jutra, biedy, często wrogości otoczenia. W cyklu wywiadów wspomnień opowiedzą nam oni o swoich losach, jakże trudnych, często tragicznych, naznaczonych wojną, obojętnością lub niechęcią sąsiadów - odtrąceni, niepotrzebni, obcy. Jak przetrwali? Czemu, jak inni, nie opuścili tych ziem? Dlaczego nie próbowali odnaleźć swoich szans gdzie indziej? Jak ułożyło im się życie i dokąd w nim zaszli? Być może przetrwali, bo sił dodawała im wiara, że po mrocznych latach przyjdzie taki czas, który odmieni ich życie. Może nie chcieli porzucać ziemi, która była wszystkim co mieli? A może ukochali tę krainę rozszumiałą lasami, zielono - błękitną? Spróbuję w wywiadach znaleźć odpowiedzi na te pytania. Może po ich przeczytaniu, Drogi Czytelniku, zatrzymasz się na chwilę i zadumasz nad ludzkim losem i jego wyrokami?
  • Oto historia napisana przez życie. Większość z nas wejdzie kiedyś w rolę jednego z jej bohaterów. To opowieść dla poszukujących odpowiedzi na pytania, które rodzą się, kiedy zostanie zaburzony porządek rzeczy i tracimy kontrolę nad zwyczajnymi sprawami. Czy można wtedy pielęgnować relacje i budować rodzinę? Czy cierpienie naprawdę uszlachetnia? Czy jest możliwe wyznaczenie granic miłości, egoizmu, lęku? Czy nadzieja daje siłę, czy siła nadzieję? Nieubogaceni - pytanie czy odpowiedź? Początek i koniec historii są jak okładka książki: ograniczają przestrzeń, tworzą ramy, wyznaczają punkty odniesienia. Najważniejsze jednak jest to, co pomiędzy nimi: treść - słowa, obrazy, emocje, a ponad wszystko ślady, jakie pozostawi...
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Ta już czwarty tom moich studiów i szkiców z dziejów Prus i Mazur, którego wydawcą jest Oficyna Wydawnicza "Retman". Winien jestem Czytelnikowi wyjaśnienie, skąd pomysł na taki tytuł książki i wstępu. Otóż, w 2020 roku w tej właśnie Oficynie, w jej cenionej serii "Moja Biblioteka Mazurska", jako tom 34. ukazała się moja książka "Zanik Iudu mazurskiego". Dedykowałem ją zarówno Małłkom mieszkającym w Polsce, przede wszystkim na Mazurach i w Toruniu, jak i tym, których losy rzuciły do Niemiec czy USA. Ci zza granicy używają nazwiska "Mallek", litera "ł" nie istnieje bowiem w językach państw, w których mieszkają. Na pomysł napisania przedmowy o takim tytule wpadł Waldemar Mierzwa, właściciel "Retmana", mój Wydawca. Podobnie było zresztą z przedmowami do dwóch innych moich książek. To on namówił mnie najpierw do napisania wspomnień "Moje mazurskie lata" jako przedsłowia do tomu "Moje Prusy, moje Mazury", a później dopilnował przygotowania tekstu "Moje toruńskie lata" jako przedmowy do tomu "Od Prus do Mazur". Teraz natomiast uznał, że Czytelnika mogą zainteresować dzieje i losy mazurskiej rodziny Małłków/ Mallków.
    Powoli zamyka się ostatnia kartka w księdze dziejów ludu mazurskiego i to może usprawiedliwiać zarówno pytanie Wydawcy o losy Małłków/ Mallków, jak i odpowiedź na nie autora tego tekstu.
    Janusz Małłek Profesor dr hab. urodził się w 1937 roku w Działdowie, w rodzinie mazurskiej. Od 1955 roku związany jest z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu. Członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności, członek międzynarodowych towarzystw naukowych, emerytowany profesor w Instytucie Historii i Archiwistyki, były dziekan Wydziału Nauk Historycznych i prorektor UMK. Specjalizuje się w dziejach Prus i Skandynawii. Bibliografia jego prac liczy ponad sześćset pozycji, prawie sto z nich zostało napisanych w językach obcych.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Jerzy Marek Łapo, ur. w 1971 r. w Ełku. Uzyskał stopień magistra archeologii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu (1994) oraz doktora nauk humanistycznych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie (2008). Kustosz w Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, redaktor periodyku naukowego „Studia Angerburgica". Autor ponad sześćdziesięciu artykułów z zakresu archeologii, historii, kulturoznawstwa i ochrony zabytków. Opracował dwa zbiory mazurskich podań ludowych: W cieniu Zamkowej Góry (2006) i Tragarz duchów (2007), współredaktor pracy zbiorowej Pruskie baby kamienne (2007) oraz wznowienia Wierzeń mazurskich Maxa Toeppena (2008).
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Opracowując materiały z badań, zadałam sobie pytanie - z jakim twórcą ludowym spotkałam się w terenie, jaki jest ten współczesny twórca ludowy na Warmii i Mazurach? Jaki jest ten z legitymacją, czyli formalnie należący do grona twórców ludowych, a jaki ten bez owego statusu? Na podstawie pewnych istotnych danych o twórcach ludowcy z legitymacjami, uzyskanych z ich biografii, dość trudno ustalić, jakimi kryteriami posługiwano się przy nadawaniu tytułu twórcy ludowego. Wydaje się, że czasami są one odlegle od tych, jakie sformułowano i starano się wcielić w życie w latach siedemdziesiątych. W sformułowanych wówczas kryteriach, raczej związanych z potrzebami administrowania i sterowania twórczością ludową, na co zwraca uwagę A. Jackowski, brano pod uwagę: pochodzenie środowiskowe, sposób nabycia umiejętności rękodzielniczej, więź z tradycją własnej grupy i twórczą modyfikację wzornictwa Kryterium pochodzenia ograniczało twórców ludowych do tych, którzy pochodzili ze wsi i małych miasteczek, a w dużych miastach - do środowisk robotniczych. A więc inteligent z miasta nie miałby szans uzyskać statusu twórcy ludowego.
  • Trzykrotnie już Ośrodek Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego wraz z Muzeum Ziemi Piskiej w Piszu podjęli się organizacji ogólnopolskiej Konferencji naukowej z cyklu Pogranicza". Sesja zagościła w Piszu w roku 2006. Referaty wówczas wygłoszone opublikowano w Komunikatach Mazursko-Warmińskich'. Kolejna konferencja z 2007 doczekała się już własnego wydawnictwa. Niniejsza książka stanowi jego kontynuację. W roku 2006, kiedy po raz pierwszy podjęto temat tejże sesji, spotkał się on ze sporym odzewem ze strony środowiska akademickiego. Na zaproszenie organizatorów odpowiedziało dwudziestu referentów reprezentujących takie ośrodki jak Kraków, Katowice, Elbląg, Wrocław, Toruń, Opole i Olsztyn. Również lokalne środowisko czynnie włączyło się w obrady, swoje wystąpienia zaprezentowały osoby z Pisza, czy Giżycka. Druga konferencja nosząca podtytuł „Przestrzeń kulturowa", zorganizowana w 2007 r., również spotkała się ze sporym zainteresowaniem. Konstrukcja tematyczna konferencji prowadzić miała do wymiany myśli i poglądów pomiędzy przedstawicielami różnych dziedzin nauk tak humanistycznych, jak i geograficzno-przyrodniczych. Swoje wystąpienia przedstawili badacze reprezentujący takie ośrodki akademickie jak: Wrocław, Katowice, Toruń i Olsztyn. Oprócz naukowców swe wystąpienia mieli także konserwatorzy zabytków. Dorobkiem sesji jest wspominana już książka wydana przez Ośrodek Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie. Sesja zorganizowana w 2009 r. miała za zadanie wejść w jeden z aspektów obszarów pogranicza - problemu ludzi pogranicza. W przestrzeni wielokulturowej, gdzie ścierały się, przenikały i uzupełniały wpływy różnych nacji. kształtowały się osobowości i charaktery ludzkie, Środowisko takie rzutowało potem na spojrzenie i działania osób z niego się wywodzących. Naukowcy, którzy wygłosili publikowane tutaj wystąpienia przedstawili losy ludzi i całych grup i kontekście tak określonej problematyki. Omówione zostały losy kobiet na Górnym Śląsku, zbiorowości Prus, Warmii i Mazur, ziemi sztumskiej, zagadnienia migracji. Autorzy przedstawili miedzy innymi takie postacie jak metropolita Andrzej Szeptycki, Jan Nepomucen Sułkowski, Franciszek Rawita-Gawroński, czy Kazimierz Konstanty Plater. Chronologicznie artykuły obejmują czasy od epoki nowożytnej po współczesność, co wraz z szerokim ujęciem geograficznym stało się powodem, dla którego konferencja stała się jednym z tych gremiów, gdzie można było skonfrontować tytułową problematykę w różnych kontekstach historyczno - kulturowych i społecznych. Było to możliwe m.in. dzięki temu, że za jeden z walorów konferencji w 2009 r. uznano jej otwartość na różne dyscypliny naukowe. Dominowało wprawdzie spojrzenie historyków, nie zabrakło jednak biografistyki, genealogii, antopologii kulturowej, czy też ogólniej patrzenia na pogranicza przez pryzmat nauk społecznych. Nie bez znaczenia było też zainteresowanie tematyką konferencji ze strony środowiska lokalnego. Obecność widowni na sali, jej udział w prowadzonych debatach, stanowi potwierdzenie tezy, zakładanej przez organizatorów, że także poza ośrodkami akademickimi istnieje zapotrzebowanie na kontakt z nauką.
  • Tadeusz Matulewicz - dziennikarz od pół wieku związany z Olsztynem. Pracował w „Dzienniku Pojezierza", współpracował z pismami ogólnopolskimi i regionalnymi. Zajmował się tematyką kulturalną, wiele artykułów poświęcił polskiej pieśni i piosence. Jest autorem książek: Struna sierpniowa, Skąd ta pieśń, Polskie pieśni historyczne (wspólnie z prof. Januszem Jasińskim), Wileńskie rodowody, Z piosenka przez życie. Otrzymał prestiżowe nagrody: ,,Metronomu", przyznaną przez redakcję ,,Sztandaru Młodych", i Nagrodę im. Biskupa Ignacego Krasickiego.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Na niniejszy zbiór studiów składa się kilkanaście artykułów dotyczących historii wyżywienia na dawnych ziemiach pruskich. Oddajemy ten tom do rąk Czytelnika, wychodząc naprzeciw zarówno zapotrzebowaniu na badania nad dziejami kuchni mieszkańców Warmii i Mazur, jak i zainteresowaniu literaturą poświęconą tej tematyce.
    Proponujemy spojrzenie na dawną kuchnię nie tylko z historycznego punktu widzenia, ale etnograficznego, archeologicznego i socjologicznego. Poprzez interdyscyplinarne ujęcie problematyki pragniemy w pełniejszym świetle ukazać, czym charakteryzowała się kuchnia ziem pruskich dawniej, a także spróbować odpowiedzieć na pytanie o specyfikę kulinarną dzisiaj.
    Tom rozpoczyna artykuł Stanisława Achremczyka, w którym autor dokonuje opisu kuchni regionu na przestrzeni stuleci. Elżbieta Kaczyńska w ujęciu socjologicznym analizuje relacje pomiędzy zmianami w zachowaniach żywieniowych wynikającymi z procesu globalizacji a dzisiejszym znaczeniem ,kulinarnych regionalizmów. Magdalena Spychaj podejmuje próbę charakterystyki pruskiej kuchni średniowiecznej na podstawie krzyżackiej książki kucharskiej, a Marta Sikorska analizuje dawne receptury na słodkości. O gospodarce rybnej i czerpaniu z bogactwa warmińskich jezior i rzek, jak i o gatunkach ryb na biskupim stole w okresie nowożytnym pisze Danuta Bogdan. O tym, że w minionych wiekach na specyfikę kuchni dawnych ziem pruskich miała istotny wpływ religia dowodzi Janusz Hochleitner, charakteryzując świąteczne menu na katolickiej Warmii. Andrzej Klonder pisze o popularności piwa wśród ,,Koroniarzy" i „Prusaków" czasów nowożytnych. W swym artykule przedstawia informacje na temat produkcji tego trunku, a także wymienia czynniki, które decydowały o jakości i smaku piwa, jak i opinie współczesnych na temat jego poszczególnych rodzajów. Adam Płoski w swojej pracy stwierdza, że w XIX w. produkcja piwa na obszarze Warmii i Mazur uzyskała, dzięki rozwojowi technologicznemu, nowy wymiar. Autor omawia również ofertę wschodniopruskich browarów i wskazuje na zmianę statusu piwa w kuchni Warmii i Mazur na przełomie XIX i XX w. Maria Wroniszewska przedstawia zmiany funkcji kuchni jako pomieszczenia chłopskiego domu przełomu XIX i XX w., zwracając uwagę m.in. na jej wyposażenie, jak i na kulturę spożywania posiłków na warmińskiej i mazurskiej wsi. Tomasz Chrzanowski charakteryzuje kuchnię wschodniopruską pierwszej połowy XX w. na podstawie jednej z królewieckich książek kucharskich. Ryszard Tomkiewicz w swym artykule odpowiada na pytanie o kulinarna" wielokulturowość na Warmii i Mazurach w okresie PRL, a więc po tak znaczącym dla struktury społecznej tego regionu przełomie roku 1945 r. Nowa, powstała w wyniku bolesnych doświadczeń różnorodność i odmienność przejawiała się w wyżywieniu, zacierała się jednak z biegiem lat, a w dodatku obok niej funkcjonowała ,,norma kulinarna Polski Ludowej, znacznie ograniczająca możliwość pielęgnowania odrębności i tradycji. Mamy nadzieję, że nasza publikacja spotka się z zainteresowaniem miłośników regionu, jak i stanie się punktem wyjścia do wielu nowych ustaleń badawczych. Tomasz Chrzanowski
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Gdy przyglądamy się przekazom dotyczącym Mazur w XIX wieku, zauważamy dotkliwy brak takich, które można by nazwać „personalnymi", a więc wspomnień, pamiętników, przemyśleń, relacji. Wynikało to z cech wschodniopruskiej (i mazurskiej) społeczności, związanych z brakiem zwyczaju dokumentowania własnych przeżyć i osobistych rozważań. W tej sytuacji niemal każde źródło wychodzące poza klasyczną, biurokratyczną proweniencję zasługuje na uwagę.
    W prezentowanej czytelnikom książce zebrano takie właśnie niestandardowe dokumenty. Mamy tu wspomnienia nauczyciela dotyczące życia kościelnego na Mazurach (Johannes Mrowitzki), dziennik prowadzony przez duchownego (Otto Kirchner), relacje z podróży po Mazurach (Adolf Friedemann), anonimowy tekst obrazujący życie duchownego na wsi mazurskiej, rozważania na temat roli i formy mazurskiego ewangelicyzmu (Gottfried Schulz, Friedrich Carus) oraz dwa opisy wizytacji. Pierwszy z nich omawia inspekcję szkół na Mazurach z 1884 roku, podczas której wspólna komisja rządowo -kościelna interesowała się przede wszystkim stanem nauczania religii. Drugi natomiast dotyczy sprawy obecnie słabo już pamiętanej - mianowicie mazurskiej diaspory w Zagłębiu Ruhry.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Propozycję Wydawcy napisania słowa wstępnego do publikowanego tutaj dziełka mego Ojca Karola Małłka, "Plon czyli dożynki na Mazurach", przyjąłem ze zrozumiałych względów z pewnym wahaniem. Jest bowiem korzystniej, jeśli narratora nie wiąże z autorem więź emocjonalna. Jestem już jednak w "wieku biblijnyın”, więc łatwiej przyszło mi przełamać te opory. Za taką zgodą przemawiał też fakt, iż oglądałem chyba wszystkie powojenne przedstawienia mazurskiego widowiska ludowego jakim jest "Plon".
    Pierwodruk "Plonu" został opublikowany w 1937 z. z inicjatywy Związku Mazurów Działdowie kolejna edycja ukazała się nakładem Instytutu Mazurskiego Olsztynie w 1946 r.. trzecia wydana została w książce Karola Małłka "Jutrznia Mazurska na gody i inne widowiska" w olsztyńskim wydawnictwie ."Pojezierze" 1980 r. Każdą z tych edycji poprzedzało słowo wstępne.
    W krótkim przedsłowiu do pierwszego "Plonu" Karol Małłek pisał: „Piękny staro polski zwyczaj zachowany na Mazurach, to dożynki. Wpływy sąsiednich dzielnic Polski, jak również i wdarcie się wpływów obcych zmieniły nieco pierwotny charakter tego obrzędu ludowego. Chcąc więc odtworzyć to pierwotne i wierne oblicze regionalne tak zwanego Plonu czyli "Zieńca", opracowałem rzecz na podstawie dożynkowych tekstów ludowych, używanych na Mazurach i podałem ją w postaci widowiska ludowego".
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)

    Z Mazur

    38,00
    Na poły reportażowa opowieść Rosenheyna o Mazurach połowy XIX wieku mogła się czytelnikom podobać. Znana bliżej jedynie nielicznym, kraina południowo-wschodnich kresów Prus została opisana przez autora żywym językiem, mogła też zainteresować doborem wątków i trafnością spojrzenia na ziemię i ludzi ją zamieszkujących. Z powyższych powodów tekst ten był wcale nierzadko we fragmentach przywoływany. Sięgali do niego m.in. Max P. Toeppen, Friedrich Krosta, ks. Ryszard Otello, Grzegorz Jasiński i Edward Martuszewski. Ten ostatni, kilka interesujących urywków, w znacznie skróconej formie i własnym przekładzie, zawarł w szkicu Szukając czterolistnej koniczyny, zamieszczonym w książce "Nawet kamień..."
  • Obszar zwany Warmia i Mazurami, historycznie ukształtowany jako jeden zwarty region w wyniku ostatniej reformy administracyjnego po działu Polski, w całości znalazł się w województwie warmińsko-mazurskim. W przeszłości granice regionu zwanego ziemiami pruskimi, Prusami Krzyżackimi, Prusami Książęcymi i Prusami Wschodnimi były stabilne i przez stulecia nie podlegały zmianom. U podstaw formowania się regionu legły specyficzne warunki rozwoju gospodarczego, politycznego i cywilizacyjnego. Rok 1945 zerwał wspólnotę regionu. Przecięła go granica państwowa polsko-rosyjska, zmieniały się podziały administracyjne w polskiej części, wymieniła się ludność. Na terenach określanych niegdyś mianem ziem odzyskanych muszą być odbudowywane więzi wspólnoty regionalnej i jest to proces długotrwały. Odwołanie się do dziejów przeszłych, dziedzictwa kulturowego służy budowaniu tej wspólnoty.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Życie towarzyskie w Krzyżach kwitnie na przystani pana Szczupakiewicza, przy grze w kości i makao. Są i romanse! A jakże! Na całych jeziorach Ty... szepnie zarumieniona Agnieszka Osiecka do ucha Jeremiego Przybory. Podczas wczasów pracowniczych w Perle Jezior niejedna para utonie w miłosnym uścisku, zapominając o codziennych problemach. Nagle krzyk, plusk i Nóż w wodzie. Roman Polański z Leonem Niemczykiem płyną. Christine" po Oscara! Po takich stresach odpocząć można tylko w Sztynorcie. "Zęza" zaprasza: szanty, mocne trunki i tańce do rana. Lecz noc uwalnia też duchy... Piękna Christa z żalu za utraconym majątkiem snuje się po romantycznych zakamarkach pałacu w Karnitach i nawet Zbigniew Nienacki nie jest w stanie odgadnąć jej prawdziwej historii. Może podpowiedziałby mu Karol Małłek w zaciszu jednej z sal Mazurskiego Uniwersytetu Ludowego, jest jednak zajęty pogawędką z Johnem Steinbeckiem.
    Bolesław Bierut spieszy się na polowanie w łańskim imperium", ale na kolejnych stronach niespodziewanie następuje zupełna cisza, nadjeziorna, przedburzowa flauta. Noc przychodzi w środku dnia i wielu nie wypuści już ze swych objęć. Na wszystko posępnie spogląda skryty za olsztyńskim zamkiem Mikołaj Kopernik- może jest zazdrosny o iławski pomnik Stefana Żeromskiego? Na moście w Giżycku ktoś woła, że i tak wszystkie drogi prowadzą do Mrągowa, ale Piękna Pani z Dzieciątkiem na miejsce Swojego objawienia wybiera jednak Gietrzwałd. Czy usłyszała wołanie więzionego w Stoczku kardynała Wyszyńskieg
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Tajemnice ciekawostki, miejsca i zdarzenia nieznane, jak i nie do końca poznane. Tam, gdzie ścierały się i następowały po sobie różne narody, wciąż jest wiele do odkrycia. A historie, pozornie wyjaśnione, pod wpływem nowych informacji okazują się bardziej zawiłe. Jednak nie ostateczne wyjaśnienie, a ich rozwiązywanie stanowi największą przyjemność. Mam nadzieję, że również w tej książce zachęcę Państwa do rozważań i wypraw w różne zakątki naszego województwa, które wciąż skrywają wiele tajemnic. Tomasz Sowiński
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Zapraszam w kolejną wyprawy po Warmii i Mazurach, tropami nieznanych wydarzeń i tajemniczych pozostałości. Także do zagłębienia się w sekrety dawnego poligonu Stablack, który skrywa dziwne budowle, górę z tunelami i zapewne wiele skrzyń z dziełami sztuki. Uchylmy zatem rąbka tajemnic i spróbujmy wspólnie rozwiązać zagadki przeszłości. Tomasz Sowiński
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Na terenach Warmii i Mazur miały miejsce ciekawe, a nierzadko i tajemnicze zdarzenia. Po niektórych pozostały ślady materialne, a po innych jedynie przekazy ustne. Nie kiedy były to sprawy tak utajnione, że niewiele o nich wiadomo lub nadal czekają na swoich odkrywców. Przedstawione historie fascynują swoją aurą tajemniczości, inne niesamowitością, a jeszcze inne ukrytymi skarbami. Książka ta ujawni Państwu wiele tajemnic, a przedstawione fakty i hipotezy wciągną do samodzielnych rozważań, a może i poszukiwań! Po jej przeczytaniu, zmieni się Państwa spojrzenie na nasze województwo, będące dawniej częścią Prus, Zapraszam zatem do lektury, jakiej jeszcze nie bylo o tych terenach! Tomasz Sowiński
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Atlas turystyczny to inspirujące kompendium wiedzy o Mazurach - jednym z najpopularniejszych kierunków wakacyjnych w Polsce. Liczne jeziora, rozległe lasy, malownicze rzeki, romantyczne widoki i sielskie krajobrazy od lat niezmiennie zachwycają turystów. Atrakcje Krainy Tysiąca Jezior zaprezentowano w wygodnym i przejrzystym układzie alfabetycznym. Cennym uzupełnieniem są zwięzłe informacje o regionie, jego historii, tradycjach i mieszkańcach, a także praktyczne wskazówki, propozycje tras i piękne fotografie.
    Autorka, Magdalena Malinowska - z wykształcenia historyk i filolog wschodniosłowiański, licencjonowany przewodnik turystyczny po województwie warmińsko-mazurskim. Wielbicielka historii życia co dziennego i obyczajowości małych społeczności. Oprowadza po miejscach nietypowych, odkrywa zapomniane. Wyróżniona podziękowaniami Prezydenta Miasta Olsztyna za pracę społeczną na rzecz rozwoju i promocji turystyki w mieście i regionie.
  • Niniejszy zbiór zawiera trzydzieści bajek, które ukazały się drukiem między 1867 a 1939 rokiem, przede wszystkim w kalendarzach i gazetach dla Mazurów. Zachowaliśmy ich oryginalne brzmienie, uwspółcześniając język jedynie w wyjątkowych przypadkach.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Dzień dobry, prowadzę Wędrowny Zakład Fotograficzny. Jeżdżę od wsi do wsi i robię zdjęcia. Zdjęcia są za darmo albo za coś do jedzenia. Lub za opowieść. Bo pani pewnie stąd? Klisza nie pęknie, proszę się nie martwić zdjęcia są cyfrowe, ale drukowane na papierze. Że stara i ludzi będzie straszyć? Bez obaw, portret będzie tylko dla pani. Bo kiedy pani ostatni raz zdjęcie u fotografa robiła? Trzydzieści lat temu? A widzi pani. Młodzi mają w komputerach, ale to nie to samo, prawda? Ja? Tak, mieszkam w samochodzie, jeżdżę latem wzdłuż granicy. Pamięta pani, że byli dawniej fotografowie, portrety robili? Naprawdę płacić nie trzeba. Jajka wezmę, chętnie. Nie ma pośpiechu, pani się przyszykuje, ja zrobię zdjęcie i posłucham. Bo proszę powiedzieć - jak tu jest?
    Zdjęcie za historię. Z tego prostego impulsu rodzi się złożona opowieść o pamięci, uprzedzeniach, życiu na wsi, tragicznych losach, w końcu o samej fotografii. Agnieszka Pajączkowska zabiera nas na pogranicze - do miejsc zapomnianych, gdzie trud większy i losy powikłane. Zagląda na podwórka i słucha osobistych historii. Bez oceniania, z góry postawionych tez, po prostu oddaje głos napotkanym bohaterom - warto się w niego wsłuchać. Agnieszka Obszańska, Program 3 Polskiego Radia.
    Najpierw z tej opowieści wyłania się wieś, o której myślałam, że już jej nie ma. Ta z Zapisu socjologicznego Zofii Rydet: duszne, zagracone, ciemne wnętrza, a w nich starzy, zapomniani, biedni ludzie. Cały świat mieści się w jednym ujęciu. A potem przychodzą ich historie: niespełnione miłości, rozbite rodziny, trauma wojny i przesiedlenia. Agnieszka Pajączkowska ze swym wędrownym zakładem podróżuje po przygranicznych wsiach i odnajduje istotę człowieka. Udowadnia, że fotografia to przede wszystkim spotkanie. To w tej książce porusza najbardziej.
    Aldona Łaniewska-Wołłk, Program 2 Polskiego Radia
  • Trudno dojść prawdy o rybaczeniu na Mazurach po 1945 roku. Statystyki niewiarygodne, źródeł niewiele. Większość ze świadków, którzy widzieli dużo, a właściwie wszystko, albo już dawno zo stała zjedzona, albo właśnie skwierczy na rozgrzanej patelni, albo - co rzadsze- zdechła ze starości lub śnięta została przyducha. Żyje jeszcze wprawdzie zaskakująco, jak na nasze apetyty i sposoby gospodarowania, liczna grupa uczestników bieżących wydarzeń, ale na nich - co zrozumiale-także liczyć nie możemy. Wszak ryby głosu nie mają. Szkoda. Gdyby mogły nam one choć tylko trochę powiedzieć, dzieje rybaczenia na Mazurach można byłoby pewnie zacząć pisać na nowo. Waldemar Mierzwa
    Ryby zyskały niesprawiedliwą opinie trudnych do przyrządzania", pewnie z tego powodu, ze pierwszy etap: sprawianie - wymaga pewnego wysiłku i umiejętności. Nagrodą za ten trud jest etap drugi: obróbka - łatwa, szybka i najczęściej przyjemna. Jest jeszcze etap trzeci: degustacja - dla tych. co ryby lubią-najprzyjemniejsza. Mirosław Gworek
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    W czasie prac przygotowawczych do publikacji planowanego czwartego tomu moich tekstów, Waldemar Mierzwa, mazurski wydawca, zachęcił mnie do napisania doń obszernego wstępu o losach ludu mazurskiego. Przystapiłem do pracy z obawą, czy wywodząc się z rodziny mazurskiej nie ulegnę subiektywizmowi w odtwarzaniu dziejów Mazur i Mazurów, zwłaszcza ich losów w XX wicku. Obawy znikły, gdy przypomniałem sobie słowa wypowiedziane do mnie wiele lat temu przez Jerzego Burskiego (1914-1979), wicewojewodę olsztyńskiego, zasłużonego działacza mazurskiego, dzisiaj zresztą nieomal zapomnianego. Powiedział mi: Jonasz [bo tak mnie nazywał], musisz napisać prawdę o Mazurach". Chciałbym w tym tekście do niej się zbliżyć. Zacząłem pisać, tekst rósł z miesiąca na miesiąc, a Wydawca zamiast mnie dyscyplinować namawiał do jego poszerzenia, mówiąc, podobnie jak Jerzy Burski, że to mój obowiązek. W ten sposób rozmiary wstępu osiągnęły wielkość osobnej książki. Nie bez powodów jej tytuł zaczerpnięty został z artykułu Marzeny Pollakówny pt. „Zanik ludności pruskiej".
  • Na gody, Jutrznia, najpiękniejsza część uroczystości bożonarodzeniowych. Jutrznia była najbardziej znanym i charakterystycznym mazurskim obyczajem religijnym. Ta poranna uroczystość, organizowana w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, trafiła na Mazury jeszcze w czasach katolickich, uzupełniono ją kolejnymi elementami widowisk religijnych, nawiązujących do szopki betlejemskiej. W okresie protestanckim jej tekst, oparty na Ewangelii, wzbogacono o pierwiastki twórczości lokalnej i przeobraziła się w rodzaj teatru ludowego. Jutrznię wystawiano w kościołach, a wraz z rozwojem oświaty zagościła w wiejskich szkołach, przygotowywana przez nauczycieli. Doprowadziło to do jej zróżnicowania w zależności od umiejętności tych, którzy ją organizowali; w wielu przypadkach zatraciła wymiar teologiczny. Ponadto w okresie pietyzmu potraktowano ją jako zwyczaj katolicki, skutkiem czego już w 1711 roku wydano zakaz jej wystawiania, widać nieskuteczny, skoro ponawiano go w kolejnych latach. Jutrznia faktycznie żyła na całych Mazurach. I tak pod koniec XVIII wieku proboszcz nidzicki Georg (Jerzy) Rosocha wystąpił o uchylenie zakazu, ale petycję odrzucono. Jutrznię dotknął pewien kryzys na początku XIX wieku, gdy z kolei pod wpływem racjonalizmu uznano ja za nieprzystającą do obyczajów kościelnych. W latach trzydziestych XIX wieku mówiono wręcz o jej wymarciu i obecności tylko w pamięci starszych mieszkańców.  

Tytuł

Przejdź do góry