• Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Bachur to poruszająca saga rodzinna, rozgrywająca się na precyzyjnie odtworzonym tle dawnych Prus Wschodnich. Anna Klara Majewska zadaje pytania o narodową tożsamość, pokoleniowe różnice oraz cenę, jaka trzeba zapłacić za kłamstwo. Rodzinne tajemnice, miłość i kłamstwa przekazywane przez pokolenia oraz wojenna zawierucha, która splata losy obcych sobie ludzi.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Na obrzeżach wsi w luterańskim zaborze, w którym ceni się ciężką pracę, pachnie świeżo zmieloną kawą, a pastor Martin Ritter, dobry duch tego domostwa, pisze kazania. Przyszłość nadciąga jednak nieubłaganie niczym burza i pochłania ludzkie marzenia. Wielką miłość i rodzinne szczęście niszczy wojna. Rozdziela ludzi i każe zapomnieć o własnej wierze i przeszłości. Historia nikogo nie oszczędza. Kobiety z kolejnych pokoleń Ritterów, piękne, odważne i mądre przedstawicielki swojego swojego rodu, walczą z przeciwnościami losu. Łączy je tylko wspólna krew, ale i to samo imię, które jest jak proroctwo, a może przekleństwo wypełniające przeznaczenie. Realizm magiczny Patrycji Pelicy przenosi czytelnika w utracony świat dawnych Prus. Opowieść zachwyca swoją prostota i swoim kunsztem. W luterańskim zborze historia zatacza koło. Zaczyna się i kończy wraz z nieustającym powrotem wiecznej miłości
  • W 1844 roku wybrał się do Prus August Maksymilian Grabowski. Jego relacja z podróży, podobnie jak i sama postać, nie zostały prawie zauważone. O autorze nie wiemy zbyt wiele. Wywodził się z guberni płockiej, z okolic Mławy, urodził się trzy mile od Napiórk [Napierek], Kanigowa i tysiąca innych wiosek podobnie po polsku nazwanych". Odbywał podróże, próbował sił na polu literatury. Wydany własnym sumptem jeden z pierwszych zbiorów jego utworów "Melodyje nowszych czasów" (Warszawa 1857) otwiera wiersz „Do Rycerzy słowiańskich". Są w tym zbiorze literackie opisy Kronsztadu i Petersburga.
  • Ireneusz Iwański

    Tropem ósmego cudu świata
    Tajemnica zniknięcia Bursztynowej Komnaty w czasie drugiej wojny światowej, nie została nigdy do końca wyjaśniona. Nazywana „Ósmym cudem świata", była darem pruskiego króla Fryderyka Wilhelma I dla cara Rosji Piotra I. Poszukiwali ją wyspecjalizowani łowcy skarbów oraz ukryte struktury państwowych organizacji śledczych, stała się tematem wielu prasowych doniesień, dokumentalnych filmów, radiowych reportaży oraz licznych książek. Po 75-latach od jej zniknięcia, Bursztynowa Komnata jest nadal aktualną historyczną zagadką, nadającą się do dalszego badania. Autorowi tej książki udało się dotrzeć do archiwalnych unikalnych materiałów związanych z Bursztynową Komnatą. Dają one przypuszczalne odpowiedzi na pewne istotne fakty, w tym rolę gauleitera Prus Wschodnich Ericha Kocha, który skazany w Polsce w 1959 roku na karę śmierci, przeżył w celi czekając na wykonanie wyroku 27 lat i 8 miesięcy. Poznajemy też działania wokół poszukiwania skarbu Bursztynowej Komnaty polskich służb specjalnych: wywiadu, bezpieczeństwa oraz losy ich bezpośrednłch wykonawców. Nie mniej ciekawy jest tez zapis samej historii unikatowego bursztynowego zabytku, stanowiący tło owego dokumentalnego książkowego thrillera.
    ISBN 978-83-948428-3-3
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)

    Beata Szady

    Warmia i Mazury to od lat raj wczasowiczów, kuszący bezkresnymi jeziorami, lokalną kulturę i obietnicą relaksu. Cud natury, którym z przyjemnością chwalimy się za granicą. Wydawać by się mogło, Że to kwintesencja polskości. Jednak nie zawsze tak było. Ziemie te, przez lata niemieckie, weszły w skład państwa polskiego po Il wojnie Światowej. W jednej chwili zmieniło się wszystko. Mieszkańcy, którzy pozostali, musieli na nowo odnaleźć się w niełatwej rzeczywistości.
    Beata Szady przemierza Warmię i Mazury, szukając odpowiedzi na pytanie o tożsamoŚĆ. Poznaje ludzi, z całych sił pragnących uciec z kraju, z którym nie czuli się związani, spotyka katolickich księży, którzy na Mazurach przejmowali ewangelickie kościoły , rozmawia z ludźmi, którzy bez skrupułów pozyskują budulec z zabytkowych poniemieckich domów, i z tymi, którzy tworzą własną definicję tożsamości regionalnej. Łączy ich jedno — wciąż muszą zaczynać od nowa.
    Herbert Sobottka pozbył się jednego „t” z nazwiska zaraz po wojnie, bo poszła plotka wśród Mazurów, że tych z podwójną literą Ruscy biorę za arystokrację i tępią. Potem władza ludowa nie pozwoliła dopisać „t” i był Sobotką aż do dzisiaj. Teraz syn, olsztyński prawnik, po latach starań przywrócił ojcu drugie „t". Dlaczego musiał toczyć o to batalie w sądach? Co dzisiejsze urzędy miały przeciw literce? I dlaczego syn pozostał przy jednym „t'?  Być może opowieść o Warmii i Mazurach to nie tylko wieczny początek, ale też wieczne pytania, które zostanę już bez odpowiedzi. 
    Włodzimierz Nowak
    ISBN 978-83-8049-984-3
  • W dawnych czasach duch miejsca i poczucie przynależności były częścią kulturowej egzystencji człowieka. W swym codziennym życiu podziwiał on naturę i doceniał powiązania, jakie odnajdywał między jej królestwami i żywiołami. Dziś są jeszcze takie miejsca na Ziemi, gdzie związek człowieka z naturą, jako część kulturowej tradycji, jest wciąż zauważalny i wszyscy możemy z niego zaczerpnąć. Polska: duch ziemi ma nam ów związek na nowo ukazać i uświadomić, przedstawiając ludzi zaginionych i miejsca zapomniane. W pięknych, wielowymiarowych, pełnych wrażliwości fotografiach Krzysztofa Heyke czas zwolnił swój bieg. Oprócz przedstawień ponadczasowych - pełnych spokoju polskich pejzaży, widoków wiejskich chat i ogrodów - znajdziemy tu sceny bardziej kameralne: pełne szczegółów wnętrza oraz portrety ludzi uchwyconych przy pracy, nierzadko rękodziele, i przy zabawie, w czas świąteczny, gdy będąc częścią społeczności uczestniczą w rytuałach związanych z afirmacją cyklu życia i śmierci. Osnowę dla albumu stanowi upływ czasu biegnącego przez cztery pory roku. Niech przywołanie tego odwiecznego cyklu dopomoże nam w odnalezieniu wewnętrznej harmonii i uświadomi sens życia, który, w połączeniu z rytmem ziemi, staje się radosny i owocny.
  • ŚWIATYNIE KRESÓW Książka ta jest próbą ukazania wspaniałości budowli sakralnych na ziemiach dawnych Kresów. W zasadzie próbą z góry skazaną na niepowodzenie. Z dwóch powodów. Pierwszy - dość banalny: w jednym albumie nie sposób pokazać wszystkiego. Drugi powód jest symbolem minionego wieku - wielu świątyń już nie ma. Padły ofiarą komunizmu lub wyszły z czasów „Wyrzucania Boga" zrujnowane. Zbrukane. odarte z dawnego dostojeństwa, pozbawione blasku, trwają dziś w zapomnieniu. Są dramatycznym świadectwem rządów dzikiej ideologii, ale jednocześnie wspomnieniem świetności dawnej Rzeczypospolitej.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Album, który oddajemy w ręce Czytelników, to zaledwie fragment bezkresnej galerii niepowtarzalnych obrazów, którymi Mazury podejmują każdego, kto powędruje ich drogami. Dołożyliśmy wszelkich starań, by fotografie zebrane w ,,Mazury. Obrazy nostalgii" jak najpełniej oddały nie powtarzalny klimat mazurskiej krainy. Zdjęcia, których autorem jest Krzysztof Heyke, powstawały przez kilka ostatnich lat, w różnych porach roku, by pokazać Państwu różnorodność Mazur. W albumie Czytelnik odnajdzie najdziksze mazurskie ostępy, będzie mógł nasycić wzrok pięknem rozsianych po tej ziemi budowli, pozna niezwykłych mieszkańców Mazur, ale i wniknie w nieznaną tutejszą codzienność, czasami mało reprezentacyjną, lecz prawdziwą i wartą poznania. W przedmowie do wydanej w 1870 roku „Historii Mazur" Max Toeppen napisał: ,,Nie znajdziemy zapewne pomiędzy Renem a nurtami Niemna krainy, która wiodłaby życie w takiej izolacji jak Mazury, toteż cywilizacyjnie obszar ten pozostawał w tyle za szczęśliwiej położonymi ziemiami. Więcej też niż gdzie indziej zachowało się tutaj śladów dawnych kultur w wierze, języku, obyczajach i zwyczajach". Na Mazurach od wieków żyli obok siebie ludzie różnych kultur i religii. Gnani pragnieniem poznania nowego, czy kierowani tu wbrew swej woli, znajdowali w końcu - wśród mazurskich jezior i pagórków - swój dom. Przez lata mówienie o wielokulturowości mazurskiej krainy było zabronione. Dziś przedstawiciele każdego żyjącego tu narodu mogą głośno mówić o swej historii, pielęgnować tradycję, wielbić Boga wedle zasad wyznawanej wiary. Poprzedzający część fotograficzną tekst pióra redaktora Dariusza Jarosińskiego, bogato ilustrowany unikalny mi archiwaliami, tłumaczy zawiłości mazurskiej historii. Mamy nadzieję, że obecna w zdjęciach nostalgia za harmonią mazurskiej przestrzeni, zachęci Cię, Szanowny Czytelniku, do poszukiwania własnych jej obrazów.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Katarzyna Samusik - magister rehabilitacji i Jerzy Samusik - doktor nauk medycznych, w chwilach wolnych od pracy w szpitalu przemierzają wszerz i wzdłuż Polskę północno -wschodnią i dawne Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej, aby fotografować istniejące tam jeszcze ziemiańskie siedziby i zbierać materiały dotyczące ich historii. Plonem tych podróży jest osiem wydawnictw albumowych: ,,Pałace i dwory Białostocczyzny", "Dwory w Łomżyńskiem", ,,Pałace i dwory Podlasia", ,,Dwory i pałace na Litwie", ,,Pałace i dwory Polski północno-wschodniej", ,,Dwory i pałace na Kresach Wschodnich. Między Niemnem a Bugiem", ,,Pałace Podlasia". Prezentowane obecnie Czytelnikom ,,Dwory Polski północno-wschodniej" są podsumowaniem ich kilkuletniej pracy i zawierają fotografie oraz opisy najbardziej interesujących rezydencji szlacheckich, znajdujących się na północno -wschodnich krańcach Polski. W Dworach Polski północno-wschodniej" opisaliśmy ziemiańskie siedziby, które przetrwały do naszych czasów. W ciągu 25 lat dotarliśmy chyba do wszystkich dworów i pałaców zachowanych na terenie Litwy, Białorusi i Polski północno-wschodniej. Przedstawiliśmy je w ośmiu pozycjach książkowych i dziesiątkach artykułów publikowanych w czasopismach popularnonaukowych i krajoznawczych. W „Dworach Polski północno-wschodniej" zamieściliśmy opisy i fotografie 85 dworów znajdujących się na terenie województwa podlaskiego i północno-wschodniej części województwa warmińsko-mazurskiego oraz 41 dworów położonych na ziemiach Podlasia Południowego, które znalazło się w granicach województwa lubelskiego i mazowieckiego. Nie wszystkie jednak zabytkowe dwory znalazły się w tym albumie. Część z nich była bardzo zniszczona, do niektórych nie udało nam się uzyskać dostępu, nie uwzględniliśmy też tych obiektów, których ani architektura, ani dzieje nie były interesujące.
  • Moim marzeniem było stworzenie galerii portretu Mazurów. Moim marzeniem było, byśmy ich uwiecznili takimi, jakimi są – w środowisku w jakim żyją, przy zajęciach, jakie na co dzień wykonują, w miejscach, w których mieszkają. Moim marzeniem było, by dzieci zrobiły zdjęcia swoim rodzicom, wnukowie dziadkom, prawnukowie pradziadkom, sąsiedzi sąsiadom, młodzi starszym. Marzenia są po to, aby je spełniać. Ogłoszona jesienią 2018 roku akcja tworzenia „Galerii Mazurskiego Portretu" zakończyła się sukcesem. Nie byłby on możliwy bez wsparcia projektu przez Gustawa Marka Brzezina, marszałka województwa warmińsko-mazurskiego, który objął „Galerię honorowym patronatem oraz współorganizatorów akcji: ks. biskupa Pawła Hause z Diecezji Mazurskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i dyr. Andrzeja Marcinkiewicza z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie, przede wszystkim jednak bez samych Mazurów, których zdjęcia złożyły się na ten album i wystawę. Dziękuję. Waldemar Mierzwa
  • Pusty las

    49,00
    Pusty las to książka o życiu wśród zrujnowanych cerkwi i zdziczałych sadów", o wrastaniu w osierocony krajobraz i o czytaniu świata, który trwa już tylko w powidokach czegoś, czego „nie wolno przeoczyć". Monika Sznajderman czyta Beskid Niski i czyta Wołowiec - czyta swoje miejsce na ziemi, miejsce życia na łące pamięci, w wyrwach po dawnych mieszkańcach Łemkowszczyzny. Te wyrwy, te pasma pustki - niewidoczne na pierwszy rzut oka - zjawiają się pośród słów, zawołane po imieniu. W tej prozie niemal słychać stukot klawiszy pod opuszkami palców, słychać oddech zbratany z rytmem kroków. I słychać też - mocno, wyraźnie - coś, co jest jak łemkowskie gorzkie żale, jak smutna litania". Pusty las - miejsce, od którego wieje groza, całe w dreszczach, zagrzebane w cierpkiej ciszy. I jednocześnie jest to miejsce żywych głosów, codziennej krzątaniny, powszedniej czułości istnienia, która pachnie chlebem, tarniną i mgłą. Może w tym właśnie leży tajemnica tej prozy - w czułości, z jaką Monika Sznajderman dotyka ziemi niczyjej, leżącej pod białym, lodowatym słońcem, śmiertelnie zranionej. Ta czułość dotknięć jest czułością słów, ale ma też w sobie coś z miłości - przenikliwej, trzeźwej, dyskretnej. Taka miłość staje w pustym lesie, nawołuje. Wywabia z nieistnienia to, co powinno trwać. Układa usta do dawno zapomnianych imion jak do pocałunku. Powierza istnienie wyobraźni - osłania je, opatruje jego rany. PROF. PAWEŁ PRÓCHNIAK
  • Historia najnowsza Warmii, Mazur i Powiśla jest przede wszystkim historią oddziaływania i zmagań dwu narodów, dwu kultur, a nawet i dwu odmiennych cywilizacji: polskiej i niemieckiej. Dramatyczność owych zmagań ujawniła się z całą ostrością w chwili, kiedy procesy narodowościowe nabrały charakteru politycznego, a samookreślenie narodowości na mocy postanowień konferencji pokojowej w Paryżu o przeprowadzeniu na tych terenach plebiscytów miało się stać czynnikiem decydującym dla międzynarodowych rozstrzygnięć o przynależności państwowej owych obszarów, do których aspiracje, oparte głównie na argumentach etnicznych, zgłaszali Polacy, a politycznych - Niemcy, ukazując jednocześnie, jak ważne miejsce zajmują one w ogólnym antagonizmie polsko-niemieckim.
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Poniemieckie to błyskotliwa opowieść o losach domów, cmentarzy i rzeczy, od szaf po oleodruki. Karolina Kuszyk - sama ,,wychowana na poniemieckim" - tropi ślady, wczytuje się we wspomnienia osadników i przesiedleńców, a przede wszystkim zadaje pytania. Czym są dla nas poniemieckie rzeczy? Śmieciami, na których rodzice i dziadkowie musieli się urządzać, bo nie mieli innego wyjścia? Jak bardzo dom poniemiecki musiał się napracować, żeby zasłużyć na miano polskiego? A co się stało z niemieckimi cmentarzami na ziemiach przyłączonych do Polski w 1945 roku? Opowiadając o tym, jak biografie poniemieckich domów, rzeczy i cmentarzy splatały się z losami ich polskich spadkobierców od powojnia po współczesność, autorka zastanawia się także, czym jest dziś polskość i ile obcości potrafimy znieść w tym, co swoje.
    To wielka sztuka opisać poniemieckiego ducha zachodnich ziem Polski w sposób tak osobisty i głęboki, a jednocześnie tak lekki, pełen subtelnego humoru, jak robi to Karolina Kuszyk. Z uwagą, empatią i szacunkiem dla codzienności autorka przygląda się przestrzeniom, przedmiotom i ludziom, bada ich historie, śledzi skomplikowane polsko-niemieckie relacje, naznaczone nienawiścią, chęcią odwetu, poczuciem krzywdy, ale i rosnącej bliskości. Pokazuje, jak przedmioty stają się łącznikami między ich przed- i powojennymi właścicielami. Bada ślady wysiedleń w duszach poszkodowanych, ale i w nas. Bada wielką powojenna ranę, a jednocześnie ją zabliźnia. Brygida Helbig
  • Na gody, Jutrznia, najpiękniejsza część uroczystości bożonarodzeniowych. Jutrznia była najbardziej znanym i charakterystycznym mazurskim obyczajem religijnym. Ta poranna uroczystość, organizowana w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, trafiła na Mazury jeszcze w czasach katolickich, uzupełniono ją kolejnymi elementami widowisk religijnych, nawiązujących do szopki betlejemskiej. W okresie protestanckim jej tekst, oparty na Ewangelii, wzbogacono o pierwiastki twórczości lokalnej i przeobraziła się w rodzaj teatru ludowego. Jutrznię wystawiano w kościołach, a wraz z rozwojem oświaty zagościła w wiejskich szkołach, przygotowywana przez nauczycieli. Doprowadziło to do jej zróżnicowania w zależności od umiejętności tych, którzy ją organizowali; w wielu przypadkach zatraciła wymiar teologiczny. Ponadto w okresie pietyzmu potraktowano ją jako zwyczaj katolicki, skutkiem czego już w 1711 roku wydano zakaz jej wystawiania, widać nieskuteczny, skoro ponawiano go w kolejnych latach. Jutrznia faktycznie żyła na całych Mazurach. I tak pod koniec XVIII wieku proboszcz nidzicki Georg (Jerzy) Rosocha wystąpił o uchylenie zakazu, ale petycję odrzucono. Jutrznię dotknął pewien kryzys na początku XIX wieku, gdy z kolei pod wpływem racjonalizmu uznano ja za nieprzystającą do obyczajów kościelnych. W latach trzydziestych XIX wieku mówiono wręcz o jej wymarciu i obecności tylko w pamięci starszych mieszkańców.  
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    Dzień dobry, prowadzę Wędrowny Zakład Fotograficzny. Jeżdżę od wsi do wsi i robię zdjęcia. Zdjęcia są za darmo albo za coś do jedzenia. Lub za opowieść. Bo pani pewnie stąd? Klisza nie pęknie, proszę się nie martwić zdjęcia są cyfrowe, ale drukowane na papierze. Że stara i ludzi będzie straszyć? Bez obaw, portret będzie tylko dla pani. Bo kiedy pani ostatni raz zdjęcie u fotografa robiła? Trzydzieści lat temu? A widzi pani. Młodzi mają w komputerach, ale to nie to samo, prawda? Ja? Tak, mieszkam w samochodzie, jeżdżę latem wzdłuż granicy. Pamięta pani, że byli dawniej fotografowie, portrety robili? Naprawdę płacić nie trzeba. Jajka wezmę, chętnie. Nie ma pośpiechu, pani się przyszykuje, ja zrobię zdjęcie i posłucham. Bo proszę powiedzieć - jak tu jest?
    Zdjęcie za historię. Z tego prostego impulsu rodzi się złożona opowieść o pamięci, uprzedzeniach, życiu na wsi, tragicznych losach, w końcu o samej fotografii. Agnieszka Pajączkowska zabiera nas na pogranicze - do miejsc zapomnianych, gdzie trud większy i losy powikłane. Zagląda na podwórka i słucha osobistych historii. Bez oceniania, z góry postawionych tez, po prostu oddaje głos napotkanym bohaterom - warto się w niego wsłuchać. Agnieszka Obszańska, Program 3 Polskiego Radia.
    Najpierw z tej opowieści wyłania się wieś, o której myślałam, że już jej nie ma. Ta z Zapisu socjologicznego Zofii Rydet: duszne, zagracone, ciemne wnętrza, a w nich starzy, zapomniani, biedni ludzie. Cały świat mieści się w jednym ujęciu. A potem przychodzą ich historie: niespełnione miłości, rozbite rodziny, trauma wojny i przesiedlenia. Agnieszka Pajączkowska ze swym wędrownym zakładem podróżuje po przygranicznych wsiach i odnajduje istotę człowieka. Udowadnia, że fotografia to przede wszystkim spotkanie. To w tej książce porusza najbardziej.
    Aldona Łaniewska-Wołłk, Program 2 Polskiego Radia
  • Tadeusz Matulewicz - dziennikarz od pół wieku związany z Olsztynem. Pracował w „Dzienniku Pojezierza", współpracował z pismami ogólnopolskimi i regionalnymi. Zajmował się tematyką kulturalną, wiele artykułów poświęcił polskiej pieśni i piosence. Jest autorem książek: Struna sierpniowa, Skąd ta pieśń, Polskie pieśni historyczne (wspólnie z prof. Januszem Jasińskim), Wileńskie rodowody, Z piosenka przez życie. Otrzymał prestiżowe nagrody: ,,Metronomu", przyznaną przez redakcję ,,Sztandaru Młodych", i Nagrodę im. Biskupa Ignacego Krasickiego.
  • Guziki zgubione w rozmowie to debiutancki tomik wierszy Andrzeja Zubkowicza, nazywającego siebie poetą prowincji. Autor urodził się w 1959 w Olsztynie, dzieciństwo spędził w Morągu, a od 1971 mieszka w Węgorzewie, gdzie uczy fizyki w gimnazjum.
    Jerzy Czubak, jego przyjaciel po lekturze Guzikow, napisał: "Otwierałem Twój tomik jak drzwi do tajemniczego ogrodu. Ten okazał się ogrodem pełnym pięknych kwiatów - zgodnie z  "Obietnicą". Zabrałeś mnie w podróż w świat swojej przeszłości i teraźniejszości w świat wyobraźni i sennych marzeń. Przypomniałeś mi smak chleba z cukrem, przywróciłeś "Pamięć", zabrałeś  w krainę dziecięcej niewinności ("Zmowa"), młodości ("Bezsenność") i współczesności ("Trzcina"). Opisałeś swój świat, swoje miejsce na Ziemi. Miejsce z żyjącą w nas pamięcią o przeszłości, gdzie "Niepewność" niemym krzykiem budzi naszą czujność i nie pozwala zapomnieć".
  • Niestety, wyprzedane :), ale mamy jeszcze dużo innych pięknych rzeczy :)
    W uchu pamięci to drugi zbiór wierszy Andrzeja Zubkowicza. Pierwszy, Guziki zgubione w rozmowie, ukazał się w 2008 roku, także w Oficynie Wydawniczej „Retman". Debiutancki tomik dostrzegł, m.in. wybitny poeta Erwin Kruk, który napisał lektura tego zbiorku sprawiła, że chciałbym, żeby i inni zapoznali się z delikatnymi wierszami lirycznymi, budującymi świat wyobraźni i wspomnień. Zamieszczone utwory dobrze świadczą o nieznanym dotąd poecie". Andrzej Zubkowicz, rocznik 1959, dzieciństwo spędził w Morągu, od 1971 roku mieszka w Węgorzewie. Jego utwory ukazywały się na łamach „Gazety Olsztyńskiej", VariArt" i „Prowincji".

Tytuł

Przejdź do góry